niedziela, 14 sierpnia 2016

13. Wiele błędów.

Juz przez drugi tydzień od tamtej sytuacji się do mnie nie odzywał, a ja miałam tego serdecznie dość. Tęskniłam za nim i chciałam go mieć przy sobie.
- Dominik... - powiedziałam na ,nie zareagował. - Dominik. - powtórzyłam szturchając go w ramię ,odwrócił się.
- Co chcesz ? - zapytał oschle.
- Żebyś mi wybaczył i żeby wszystko między nami było okej. - odparłam , nie bałam się już patrzeć w jego oczy.
- Po co ? - dopytywał.
- Po chuja, jesteś niemożliwy mam cie dość ! - syknęłam odwracając się na pięcie od niego.
- Czekaj. - zaśmiał się łapiąc mnie za rękę i pociągając w swoją stronę tak ,że prawie wylądowałam na nim.
Nasze klatki się ze sobą na chwile spotkały ,a nasze usta dzieliły od siebie milimetry. Cholernie tego chciałam. Byłam w stanie wybaczyć mu wszystko byle nasze usta się ze sobą spotkały przez choćby moment.
I tak się stało. Gdy miałam już się od niego odsunąć, to pocałował mnie pierwszy. Pocałunek był długi i mógł być dłuższy, ale była pewna rzecz ,którą chciałam wiedzieć. - Czyli co nie jesteś już zły?
- Byłem, ale chłopaki mi wytłumaczyli ,że oboje w tej naszej chorej znajomości popełniliśmy wiele błędów.

12. Może kocham.

Po wróceniu do domu opadłam na swoje łóżko z chęcią wypłacania się w poduszkę. Może ja tylko siebie oszukiwałam, a tak naprawdę chciałam z nim być. Czemu skoro go nie chciałam znać, bałam się teraz o to ,że mnie nienawidzi. I prawdopodobnie tak się stało.
- Patrycja, ktoś do cb! - zawołała mnie mama z dołu.
Zeszłam z nadzieją ,że to będzie ta osoba ,której ,,nienawidzę". Prawda okazała się podła ,gdyż był to Kyle.
- Pati, co się stało ? Ty płakałaś ? - zapytał przytulając mnie do siebie.
- Czemu mi nie powiedziałeś ,że znasz tego dupka ?! - załkałam w jego ramię.

11. Nie uprzykrzajmy sobie życia.

Już chwilę później uciekają z wycieczki szkolnej znaleźliśmy się na zewnątrz ,w wystarczyło tylko przed ochroniarzami poudawać turystów, co z naszym polskim nie było problemem.
- Wiedziałem, że jednak taka święta to ty nie jesteś. - zaśmiał się.
Szliśmy teraz jedną z londyńskich ulic.
- Powiesz mi w końcu, bo wolałbym to usłyszeć od ciebie. - powiedział.
Przystanęliśmy na chwilę ,a świat wokół mnie zawirował. Nie miałam wyjścia, musiałam mu powiedzieć w końcu prawdę.
- Dominik, prawda jest taka ,że przeprowadziłam się tu z rodzicami jakieś 2 miesiące temu. Uwierz mi, nie było mi to na rękę, więc nie uprzykrzajmy sobie życia.
- Wiedziałem! - zaśmiał się. - Jakiś miesiąc temu Kyle, mój kolega chciał mnie zaciągnąć do swojej przyjaciółki Patrycji. - dodał śmiejąc się. Niesamowite Dominik i Kyle się znają! - Masz rację nie uprzykrzajmy sobie życia. - powiedział, na co się zdziwiłam. - Chciałem z tobą być ,ale to rzeczywiście nie ma sensu. - a zapowiadało się tak fajnie...
Poszedł sobie, tak po prostu.

10. Chodź.

Unikałam go ,aż do dzisiejszego dnia... W między czasie poznałam nowych znajomych, tworzyliśmy razem niezła paczkę.
Dzisiaj mieliśmy wycieczkę szkolną ,a klasy połączyli, na pech. Siedziałam w autokarze koło Jake, jestem pewna ,że gdyby nie to ,że Matheo był chory to siedzieliby razem. Jechaliśmy już dobre pół godziny, do Londynu, na zwiedzanie jakiegoś tam muzeum...nuda.
Gdy staliśmy przy obrazie słuchają nudnej opowieści o jakimś obrazie, z czego i tak mało rozumiałam ,bo musiałabym się skupić ,a gościu strasznie nawijał po angielsku. Poczułam czyjąś obecność za sobą, przez co czułam się bardzo nie swojo. Postanowiłam się odwrócić, choć coś mi mówiło ,że to jest Dominik i się nie myliłam. 
- Czego chcesz ?! - zapytała szepcąc.
- Miałaś mi powiedzieć chyba coś, chociaż myślę, że chyba już znam odpowiedź. - odpyskował mi. 
- Chodź. - powiedział ,gdy złagodniał.
- Dokąd ?
- Spadamy z stąd. - powiedział, a ja nie wiedzieć czemu patrząc ostatni raz w stronę mówiącego pana przystanęłam na jego propozycję.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

9. Nowy początek cz. II

- Ta, to ona... - te 3 zaledwie słowa rozbrzmiewały echem po mojej głowie, być może dlatego ,że on je wypowiedział.
Zakryłam spanikowana twarz rękoma i odwróciłam się mając nadzieję, że zostanę z kimś pomylona. Na próżno, on dobrze wiedział ,że to ja...
- Pati ? Co ty tutaj robisz ? - usłyszałam za sobą głos Dominika.
- Z nimi ? - dodał po chwili.
Odliczyłam do 3 i powoli odwróciłam się w jego stronę. Nie miałam żadnego planu i musiałam powiedzieć im prawdę.
- Słuchajcie chłopaki... - zaczęłam, ale uratował mnie dzwonek. - To ja wyjaśnię wam wszystko na kolejnej przerwie. - unikałam spojrzenia Dominika ,gdyż już wypalało we mnie dziury.
Przez resztę przerw ich unikałam. Wiedziałam ,że jak powiem im prawdę ,to Dominik mnie znienawidzi na zawsze i właśnie tego się obawiałam.

8. Nowy początek.

Nie widziałam go na całe szczęście od czasu spotkania. Nie dzwonił, nie pisał, nie interesował się mną. Powinnam się z tego cieszyć w końcu tego chciałam. Jednak za tym tęskniłam... Za wiadomością od niego, tym powiadomieniem na fb ,że lubi mój post bądź zdjęcie, a choćby za tym ,że nazywał mnie swoim kochaniem. Po prostu za tym tęskniłam. Próbowałam nawet kogoś znaleźć, by o nim zapomnieć, nawet Kyle poprosił swojego kumpla ,żeby się ze mną umówił, skończyło się na jednym spotkaniu. Żaden mi nie odpowiadał...bo cóż nie był nim. Liczyłam się z tym ,że to ja wyszłam z tą propozycją, on chciał spróbować mimo wszystko, i to mi łamało serce na kilka drobnych kawałeczków, to że będę w końcu musiała się go pozbyć ze swojego życia, żeby wreszcie stanąć na nogi. Może łatwiej by mi było gdybym usunęła go ze znaj na portalach, lecz nie potrafiłam. Nadal przeglądałam to jakie posty zamieszcza...Ba! Wchodziłam na jego profil, moje cholerne uzależnienie.
Westchnęłam, biorąc kluczyki i telefon i wychodząc z domu do nowej szkoły. Dzisiaj miało się wszystko zacząć od początku, moje życie miało być lepsze, a ja zamierzałam dać z siebie jak najwięcej dla siebie i dla innych.
Znajdowałam się przed salą od angielskiego, no tak muszę się już pożegnać z polskim. Dzwonek oznajmił koniec przerwy i początek czegoś nowego w moim życiu. Nauczycielka otworzyła drzwi do sali do której wszyscy weszli.
Zajęłam wolne miejsce, ale długo się nie nasiedziałam, gdyż nauczycielka mnie zaciągnęła przed całą salę bym się przedstawiła i opowiedziała coś o osobie. Ułożyłam parę zdań, tak aby nie wyjść na idiotkę już pierwszego dnia. Ale ku mojemu zdziwieniu wszyscy mnie dość miło powitali.
Lekcja się skończyła, kolejna już, była teraz duża przerwa, postanowiłam zwiedzić trochę szkołę. Zaczepili mnie po drodze Matheo i Jake, moi nowo poznani koledzy. - A ty gdzie tak lecisz ? - zapytał Matheo. Dogonili mnie i już w trójkę szliśmy na równi na górny korytarz, gdzie jeszcze nie miałam okazji być.
- Chciałam trochę szkołę pooglądać. - odparłam.
- Kto zna ją lepiej niż my ? - skomentował Jake.
Zaśmieliśmy się. Weszliśmy na górny korytarz.
Zatrzymałam się przy ogłoszeniach zachęcających do dołączenia do szkolnych clubów. Zainteresował mnie klub szkolnej gazetki a zaraz później chór, gdyż lubiłam śpiewać. Czytałam właśnie z uwagą ogłoszenia, godz i dni w których odbywały się zajęcia, Matheo i Jake toczyli ze sobą zaciętą rozmowę na temat jakiejś laski z ig ,gdy usłyszałam blisko siebie. - Ej, czy to nie Pati ?
- Ta, to ona... - i już wiedziałam do kogo ten głos należał...

7. Zostawić, zapomnieć.

Dzień później
Gdy kładłam się spać z myślą ,że już jutro mam spotkać się z tym dupkiem przyprawiało mnie to o odruch wymiotny. Jutro miałam mu powiedzieć ,że to koniec i nie chcę go znać, że powinniśmy o sobie zapomnieć i żyć własnym życiem.
Piątek
Po ogarnięciu się zeszłam na dół. Jako ostatnią rzecz wzięłam telefon wrzucając je do małej torebki na długim pasku zawieszonej przez ramię.
- Mamo, wychodzę. - krzyknęłam wychodząc. I nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć wyszłam. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Dominik. 
- Hej. - powiedziałam uśmiechając się do niego przelotnie. Niech coś ma z tego wyjścia skoro potem mam mu powiedzieć o końcu naszej przygody.
- Siema. - odpowiedział także się uśmiechając.
- To co park ? - zapytałam.
- To park.
Gdy siedzieliśmy w parku:
- Rozmawiacie ze sobą z Nicole ? - zapytałam ,przerywając zbędną ciszę.
- Nie. - odpowiedział krótko. - Dlaczego o to pytasz ? Nie obchodzi mnie ona. Mam gdzieś co robi i z kim.
- A jednak byłeś z nią. - skomentowałam.
- Tylko dla seksu. - odparł. Zresztą czego się po nim spodziewać. 
- Słuchaj Dominik, nie umówiłam się z tobą bez powodu...
- Ja też nie. - przerwał mi. - Chciałbym abyśmy ze sobą spróbowali...  - w tym momencie wszystko wokół się zatrzymało. Nie mogłam na to pozwolić, nie mogłam pozwolić sobie na to.
- Skąd mam mieć pewność ,że nie z tego samego powodu dla którego byłeś z Nicole. - westchnęłam.
- Możesz mi zaufać. - odparł krótko.
- Dominik to nie ma sensu, nie będziemy razem. Związek nie odległość nie ma sensu. - odparłam kręcąc przecząco głową.
- Skąd wiesz ? Może by spróbować ? - proponował.
- Nie, Dominik to nie dla mnie. Chciałam Ci dzisiaj powiedzieć, żebyś o mnie zapomniał i żył jak dotąd, beze mnie. Po prostu zapomnijmy o naszej przygodzie potraktujmy to jak sen, przygodę i że tego nie było. - powiedziałam na jednym wydechu.
Ten stał zszokowany i smutny. Chyba nie tego się spodziewał.
- Pa, Dominik. - powiedziałam, pocałowałem go w policzek i sobie poszłam. Pozwoliłam mu o sobie zapomnieć.

6. Pewien ktoś

Po jakiś 15 minutach Kyle już był przed moimi drzwiami z popcornem i czekoladą. Chyba mnie źle zrozumiał ,ale w sumie dobrze wyszło.
- To co dzisiaj oglądamy ? - zapytał gdy przepuściłam go w drzwiach.
- Chyba nic... Bo widzisz Kyle ja nie mam okresu. - powiedziałam wskazując na rzeczy ,które nabył.
Oczy mu wyskoczyły niemalże z orbit.
- Co ? - zapytałam całkowicie zdezorientowana.
- Było mi powiedzieć żebym po drodze kupił Ci także test ciążowy. - zaśmiał się ,a ja szturchnęłam go w ramię. - Cicho, idioto. - i poszliśmy na górę do mojego pokoju.
- To gadaj, któremu mam skopać tyłek ? - zapytał siadając (kładąc) się na moim łóżku, a ja obok niego.
- Obawiam się ,że go nie znasz. - stwierdziłam.
- Pati, jak coś to mam świetne znajomości, także gadaj mi tu szybko, a nie obijasz w bawełnę. - skomentował.
- Jest taki chłopak.... - zaczęłam, ale już mi przerwał. - To chyba jasne od jakiejś godziny ,że nie laska.
- Nie przerywaj mi... - nakazałam. - Pamiętasz Kyle jak Ci opowiadałam o takim jednym kurewskim dupku z tąd ? - zapytałam gdy wstałam z łóżka w celu wzięcia laptopa.
- Nie gadaj ! Co on Ci zrobił ? - zapytał podnosząc się na równe nogi. Podszedł do mnie i zaczął mnie oglądać.
- Daj spokój Kyle, nie zrobił mi żadnej fizycznej krzywdy, no chyba ,że tej w usta... 
- Całowaliście się ? - zapytał.
- Taa, uwierz mi Kyle, nie chciałam tego. - Owszem chciałam...
- A coś po za tym ? - zapytał.
- Oprócz tego ,że prześladuje mnie psychicznie i nie daje żyć to nic. - stwierdziłam.
Zaśmiał się. - Z tym gościem muszą być niezłe jaja ,ale mimo wszystko jeżeli skrzywdzi moją księżniczkę to nie żyje. I mówię całkiem serio. - podsumował posyłając mi baczne spojrzenie. - Jest coś jeszcze o czym niewiem ? 
- Nie powinnam pytać Cię o to samo ? - zapytałam.
- Nie zmieniaj tematu, Pati. - skarcił mnie.
- Widzę się z nim w ten piątek. - powiedziałam.
- Mam z tobą pójść tak na wszelki wypadek ? - zapytał.
- Nie trzeba. - powiedziałam natychmiastowo odgarniając włosy z twarzy. - Teraz twoja kolej.
- Nie wiem o czym mówisz... - przeciągnął.
- 3 dni temu gdyby nie ty nie spotkałabym tego chuja. Wybiegłeś tak nagle, myśle ,że jesteś mi winien wyjaśnienia. - westchnęłam. - No już, gadaj.
- Sprawy rodzinne. - powiedział krótko.
- Serio Kyle ? Tylko tyle ? Jestem twoją przyjaciółką do jasnej cholery ,a ty mi dajesz usprawiedliwienie jak do szkoły, tylko jeszcze brakuje podpisu twojej mamy.
- Pati, obiecuję ,że Ci powiem ,ale nie teraz, dobrze ? Przyrzekam Ci ,że nie masz czym się martwić. - powiedział i przytulił się do mnie. 
- No dobrze, dzisiaj Ci odpuszczę. Ale potem gadasz całą prawdę jak na spowiedzi. - westchnęłam.
- Przecież ja do spowiedzi nie chodzę. - odparł, śmiejąc się. 
- Oj tak się tylko mówi idioto. - skomentowałam czochrając jego włosy. 
- To co dzisiaj ,,Najdłuższa podróż" ? - zaśmiałam się szturchając go w ramię.
- O nie, tylko nie ten denny romantyk...

5. Skarbie.

Po wykładzie mamy dotyczącym kim była osoba ,nazywająca mnie skarbem udałam się do swojego pokoju. Powiedziałam ,jej że ja i Kyle się tylko wygłupialiśmy. Brawo, Pati w swoich kłamstwach idziesz jeszcze dalej.
Wchodząc na fb westchnęłam jedyną osobą do której mogłabym napisać i której ufałam był Kyle ,który nie był aktywny od 3 dni... Od 3 dni ?!
Skoro się z nim w tym czasie nie widziałam i strasznie się o niego martwiłam ,to postanowiłam zadzwonić. 
1 sygnał, 2, 3...
- Kyle... - zaczęłam.
- No, hej piękna. - odpowiedział. Uff, przynajmniej wiem ,że żyje. 
- Co z tobą Kyle, ostatnio się strasznie odizolowujesz...
- Kto ? Ja ? - zapytał zdziwiony. 
- Nie, święty Walenty. - odgryzłam się.
- Czy ja taki święty to bym nie powiedział i jeszcze te wszystkie serduszka... Awwwwwwwwwwwww!!!!! - zawył do telefonu. Lubiłam w nim to ,że miał takie same zdanie na temat Walentynek co ja.
- Uspokój się, Kyle. - popędziłam go. - Potrzebuję Cię.
- Już lecę skarbie do ciebie. - powiedział na jednym wydechu i się rozłączył. Skarbie ? Serio znowu...

4. Koniec cz. II

Byliśmy w środku Londynu, dokąd zresztą udaliśmy się pociągiem. Chodziliśmy ulicami i ogólnie poruszaliśmy się metrem, w czym byłam słaba, więc polegałam głównie na nim. Rzadko się zdarza bym komuś na tyle ufała...
Praktycznie cały czas sobie docinaliśmy i to było śmieszne. Może jednak mamy coś ze sobą wspólnego...
Gdy zaczęło padać, co jest w Anglii dosyć częstym zjawiskiem, poszliśmy do starbucksa.
Usiedliśmy ze swoimi kawami przy oknie, skąd był idealny widok na centrum Londynu. Gdyby nie on ,chyba kochałbym to miejsce.
- Na ile zostajesz ? - zapytał. Odwróciłam głowę w jego stronę. Nie mogę mu przecież powiedzieć ,że nie wracam, zostaję.
- Za parę dni. - odpowiedziałam wymijająco.
- Za parę dni to znaczy...? - dopytywał się. Jak tak dalej pójdzie to powiem mu całą prawdę jak na spowiedzi.
- Za parę dni znaczy za 5....tak za 5 dni. - sprostowałam kłamstwem.
- Ahh... - westchnął i widocznie nie był za szczęśliwy.
- A czy w ciągu tych pięciu dni spotkasz się ze mną jeżeli dzisiaj będzie fajnie ? - zapytał.
- Dominik... - westchnęłam. Przecież chciałam dzisiaj doprowadzić do końca naszej chorej znajomości.
- Obiecaj.... Po prostu obiecaj. - oznajmił, lecz w jego oczach było widać błaganie.
- Niech Ci będzie, obiecuję. - powiedziałam po paru sekundach milczenia.
Czasami w ogóle go nie rozumiem. Przecież powinnam być mu obojętna. A on ma tyle koleżaneczek dużo chętniejszych ode mnie do spotkań, że powinien się z nimi umawiać, a nie ze mną.
Spędziliśmy, jeszcze z 3 godziny ze sobą, a później mnie odprowadził do domu.
Zatrzymaliśmy się przed wejściem.
- Więc jak Ci się podobało ? - zapytał.
- Podobało. - odpowiedziałam wymijająco. Czułam ,że chciał mnie pocałować po tym jak się pochylił w moją stronę. Odsunęłam go od siebie gdy nasze usta dzieliły już tylko milimetry.
- Co jest ? - zapytał zdezorientowany.
- Nie chcę tego, Dominik, zrozum to. - powiedziałam na jednym wydechu.
- Dobranoc, dziękuję za świetny dzień i za to ,że mnie odprowadziłeś.
- To kiedy się widzimy, następnym razem ? - zapytał.
- Jak to ? Nie rozumiem, przecież dałam Ci kosza. - zdezorientowana spojrzałam na niego.
- To prawda dałaś mi kosza, ale także obiecałaś, że jeżeli dzisiejszy dzień będzie udany, to spotkasz się ze mną jeszcze w ciągu tych 5 dni, a ja jestem pewien ,że zdążę Cię w sobie rozkochać. W końcu nie jesteś taka twarda jak Ci się wydaje. Nosisz się na czarno by ludzie dali Ci spokój i się ciebie bali, lecz na prawdę jesteś w środku aniołkiem ,który nieco się pogubił. - prychnęłam, aniołkiem ? Co w jego ustach oznacza albo aniołkiem z Victorii Secret albo aniołkiem Charliego. Nie wierzyłam w żadne z jego słów , choć możliwe ,że miał rację. 
- Piątek 16:00, a później dajesz mi spokój. - oznajmiłam, otwierając drzwi, a następnie wchodząc do środka. Jeszcze ich nie zamknęłam.
- Jak sobie życzysz SKARBIE. - powiedział, a ostatnie tak, aby osoby przebywające w domu także usłyszały. 
- Patrycja...? - usłyszałam głos dochodzący z kuchni. Cholera.

3. Koniec.

Nie byłam pewna do końca swoich słów. Czy chciałam to zakończyć ? Czy chciałam zakończyć tą ,,relację" między nami jakakolwiek ona była ? Nie.
Za godzinę mieliśmy się spotkać ostatni raz, a podczas tego spotkania mogło się wiele wydarzyć. Czy chciałam ,aby to był koniec? 
Usiadłam na ławce koło niego w parku w którym się umówiliśmy i w tym samym w którym widzieliśmy się ostatnim razem. - Hej. - powiedziałam, informując o swojej obecności osobę towarzyszącą. Jednak nie był aż tak zadowolony jak przypuszczałam. A z jego ust można było wyczytać jedynie ledwo słyszalne - Hej. 
- Co ktoś umarł? - zażartowałam sobie szturchając go w ramię.
- Taki żarcik. - dodałam ,gdy nie otrzymałam odpowiedzi. 
- Co jest? - zapytałam w końcu, próbując coś wyczytać z jego piwnych oczu patrzących w dal.
- Sprawmy aby ten dzień był wspaniały, cokolwiek by miało nadejść. - powiedział zdecydowanym tonem, wstał, uśmiechnął się do mnie i poinformował ,że gdzieś idziemy.

2. Cokolwiek, kiedykolwiek...

Zatrzymałam się. Miałam iść dalej, ale się zatrzymałam. Wszystko do mnie wróciło. Miałam ochotę zwrócić to wszystko ,co do mnie wróciło:nasze nocne gadanie, unikanie się, kłótnie i pocałunek. 
Odwróciłam się ostrożnie, a chłopak już był na wyciągnięcie ręki. - Co ty tu robisz ? - zapytał, a ja musiałam wymyśleć jakieś dobre kłamstwo.
- Ja...ja...tylko jestem na wakcje tutaj. - oczywiście nie obyło się bez jąkania.
- Aha...na wakacje ? Tzn. że masz jutro czas. - oznajmił.
- Czas, czas na co ? - zapytałam, chyba wiedząc co ma na myśli ,ale do końca tego nie chcieć słyszeć.
- Czas na spotkanie się ze mną. - sprostował. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, co by temu zaprzeczyło, pogłaskał dłonią mój policzek, a po chwili wbił się w moje usta z namiętnością. Nie chciałam ,ale oddałam pocałunek. To było silniejsze ode mnie.
Odepchnęłam go od siebie. To mogło zajść za daleko. 
- Więc jak będzie ? - zapytał.
- Niech Ci będzie, ale to ostatni raz kiedy się spotkamy. Później zapomnimy ,że cokolwiek między nami miało kiedykolwiek miejsce.

1. Nigdy nie mów nigdy...

Szłam właśnie uliczką ,po spotkaniu z Kylem ( moim najlepszym przyjacielem z stąd, był pierwszą osobą, którą tutaj poznałam ). Zwykle upierał się ,że mnie odprowadzi do domu, ale dzisiaj mu coś wypadło i musiał natychmiast gdzieś jechać. Był jedyną osobą, której ufałam i byłam pewna ,że już kolejnego dnia powie mi co jest grane. Dlatego postanowiłam sobie odpuścić i nie zadręczać się pytaniami. Włożyłam słuchawki do uszu wsłuchując się w dobrze mi znaną melodię, przemierzałam teraz przez pobliski park.
Jak zawsze, znając moje ,,szczęście" gdy zmieniałam piosenkę w telefonie wpadłam na dobrze znaną mi osobę, która aż tak wcale się nie zmieniła od zeszłego roku. Udałam ,że go nie znam mówiąc wymijające ,,przepraszam" i idąc dalej. Chłopak zawrócił i szedł chwilę za mną, a gdy przyśpieszyłam kroku chcąc się uwolnić od niego i natrętnych myśli o nim, krzyknął - Pati...?

Krótkie info.

Jest to druga część ,,Cuz I never forget": http://cuzineverforget.blogspot.com/