niedziela, 14 sierpnia 2016

10. Chodź.

Unikałam go ,aż do dzisiejszego dnia... W między czasie poznałam nowych znajomych, tworzyliśmy razem niezła paczkę.
Dzisiaj mieliśmy wycieczkę szkolną ,a klasy połączyli, na pech. Siedziałam w autokarze koło Jake, jestem pewna ,że gdyby nie to ,że Matheo był chory to siedzieliby razem. Jechaliśmy już dobre pół godziny, do Londynu, na zwiedzanie jakiegoś tam muzeum...nuda.
Gdy staliśmy przy obrazie słuchają nudnej opowieści o jakimś obrazie, z czego i tak mało rozumiałam ,bo musiałabym się skupić ,a gościu strasznie nawijał po angielsku. Poczułam czyjąś obecność za sobą, przez co czułam się bardzo nie swojo. Postanowiłam się odwrócić, choć coś mi mówiło ,że to jest Dominik i się nie myliłam. 
- Czego chcesz ?! - zapytała szepcąc.
- Miałaś mi powiedzieć chyba coś, chociaż myślę, że chyba już znam odpowiedź. - odpyskował mi. 
- Chodź. - powiedział ,gdy złagodniał.
- Dokąd ?
- Spadamy z stąd. - powiedział, a ja nie wiedzieć czemu patrząc ostatni raz w stronę mówiącego pana przystanęłam na jego propozycję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz